poniedziałek, grudnia 29

Jak kot z psem II

Jestem jeszcze na 9 odcinku Psycho-Pass 2. Nie obejrzałam jeszcze dwóch ostatnich odcinków z jednego powodu: Spodziewałam się czegoś dużo lepszego. Druga część anime nie dorównuje pierwszej, fabuła ciekawa, jednak nie wciągnęła mnie tak jak z poprzedniej części. Do tej pory główny antagonista nie zdobył mojego serca, protagonistce nie udało się to od pierwszego odcinka pierwszej części. Jak na razie czuje się zawiedziona, mam nadzieję, że zmieni się to po obejrzeniu dwóch ostatnich odcinków. Liczę, że Kougami wpadnie niczym rycerz na białym koniu i zrobi ze wszystkim porządek.

^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^~-~^

Życie z arcy-wrogiem pod jednym dachem bywało bardzo męczące, poza tym niosło ze sobą wiele poważniejszych konsekwencji. Jedną z nich były codzienne kłótnie o pierwszeństwo dostępu do łazienki, czy spory o telewizor. Najgorsze następowało podczas przeprowadzki.
- Shougo! Gdzie jest moja ulubiona koszula!? - Spytał Kougami z pretensją. Wszedł do pokoju współlokatora bez pukania, rządając natychmiastowych wyjaśnień. Miał na sobie tylko spodnie, co tylko podkreślało w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł. Pozbawiony górnego odzienia nie miał innego wyjścia, musiał zwrócić się do najmniej lubianej przez siebie osoby.
- Jest tam gdzie ją odłożyłeś. - Odpowiedział Makishima, który właśnie pakował swoje rzeczy do walizki.
- Była w łazience. - Drążył dalej były egzekutor. Naprawdę potrzebował tej koszuli.
- W takim razie jest w praniu. - Odparł białowłosy.
- Potrzebuje jej teraz. - Jęknął Kougami.
- Brudnej koszuli? - Zdziwił się Shougo. Zaprzestał pakowania walizki aby odwrócić się do rozmówcy. Był naprawdę zdziwiony zasłyszaną informacją. Doprawdy, komu potrzebna brudna koszula, to takie... niehigieniczne.
- Nie była brudna. - Wyjaśnił były egzekutor.
- Więc co robiła w łazience? - Spytał zmęczony już tą sytuacją Makishima.
- Leżała. - Wymamrotał ledwo słyszalnie współlokator.
- Weź inną koszulę. - Zaproponował białowłosy. Powrócił do przerwanej wcześniej czynności.
- Ale potrzebuję tamtej. - Uparł się Kougami.
- Chyba mi nie powiesz, że przynosi ci szczęście, czy coś takiego. - Powiedział Shougo.
- Nie, nic z tych rzeczy. Tylko, że ona pasuje do krawatu, który chcę założyć. - Wyjaśnił były egzekutor.
Białowłosy westchnął ze zmęczenia ponownie odwracając się do współlokatora.
- Zawsze chodziłeś bez krawatu. - Stwierdził.
- No tak. - Przyznał mu rację Kougami.
- Więc ubierz się jak zwykle. - Polecił mu Makishima.
Nieco smutny kougami opuścił pokój współlokatora aby się ubrać w coś innego niż zamierzał. Gdy Shougo został sam w swoim pokoju odetchnął z ulgą. W końcu mógł spokojnie się spakować.
- Shougo! Gdzie jest moja marynarka!? - Rozległ się donośny głos w pokoju obok.

sobota, listopada 22

Jak kot z psem I

Kougami Shinja jest jak pies - powiedziałby przypadkowy obserwator,-  jednak ktoś bardziej dociekliwy uznałby to stwierdzenie za błędne. Oczywiście jest jak pies,- jednak wyróżnia się spośród podobnych mu ludzi. Ktoś z jego otoczenia rzekł by, że to dziki pies - to stwierdzenie jest już bliższe prawdy. Jednak najtrafniejszą odpowiedź dałaby osoba, która znałaby go na wylot - to wilk, powiedziałaby z uśmiechem. Znów ktoś, komu wydaje się, że jest mu bliski spytałby - dlaczego właśnie wilk?
Otóż nie jest wierny, nie stara się chronić niczego szczególnego, nie wygląda na strażnika i w końcu nie jest usłużny - krótko mówiąc nie jest najlepszym przyjacielem człowieka. Jest za to dziki, nieustępliwy i przebiegły... jak drapieżnik. 
Skoro jest więc wilkiem, dlaczego podszywa się pod psa? Czy to wina kapryśnego losu, czy może brała w tym udział jakaś siła wyższa? Prawda jest jednak taka, że został zakuty w obrożę i kaganiec. 
Dlaczego się na to w ogóle godzi...?


Ciche tykanie zegara rozbrzmiewało w opustoszałym pokoju. Młoda inspektorka stała wewnątrz niego przypatrując się miejscu, gdzie niedawno stało biurko. Kiedyś miejsce to było pełne przeróżnych rzeczy, fotografii, raportów śledczych. 
Teraz było zupełnie puste, opuszczone.
Ile to już czasu minęło od tej sprawy? Niecały miesiąc? Dla niej nie było to takie proste. W jej sercu nadal gościły te same uczucia, których wtedy doświadczała. 
Wszystko ciągle, na nowo rozgrywało się przed jej oczami, wracało w snach, wracało w myślach. Nie mogła pogodzić się z tym, że odniosła porażkę.
Ciche pukanie sprowadziło ją z powrotem do świata rzeczywistego. Obróciła się by dowiedzieć się, kto jej przeszkodził. Był to jeden z egzekutorów.
Mężczyzna przyglądał się jej z troską, martwił się. Odkąd on zniknął ciągle ją obserwował, jakby przeczuwał, że i ona dłużej nie wytrzyma, załamie się. Jednak ona była silna, silniejsza niż wszystkim się wydawało. Nie potrzebowała ani opieki innych, ani ich współczucia. Musiała sama poradzić sobie z własnymi problemami, nie zamierzała się nimi dzielić z innymi. Gdyby teraz się poddała, to wszystko co do tej pory osiągnęła przestałoby mieć jakiekolwiek znaczenie, tak myślała. Przeczuwała, że on jest gdzieś tam, bezpieczny i świetnie sobie radzi bez niej, dlatego i ona musiała sobie jakoś poradzić. 





 

Mężczyzna siedzący na kanapie czknął głośno, a gorąca kawa z trzymanego przez niego kubka wylała się na jego spodnie. Syknął z bólu. Poparzona skóra zaczęła mocno piec i trudno było to zignorować. Odstawił naczynie na szklany stolik i podniósł się z siedziska. W drodze do łazienki zdarzyło mu się czknąć jeszcze raz. Lekko zażenowany zakrył usta ręką, jednak nie pomogło to zbytnio.  Wyglądało to jeszcze bardziej komicznie, niż wcześniej. 
Wszedł do dość sporej wanny i odkręcił wodę, poparzoną nogę podstawił pod strumień chłodnej wody. Na początku bolało jeszcze bardziej, dopiero po chwili przyniosło mu to ulgę. Z jego ust wydobyło się kolejne czknięcie. Ponownie zasłonił swoje usta dłonią. 
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Mężczyzna zamarł w bezruchu. Jego serce przyspieszyło, a w głowie zrodziły się najróżniejsze myśli.
- Wchodzę. - Rozległ się głos osoby stojącej po drugiej stronie.
Klamka powoli zaczęła opadać w dół, gdy już znalazła się w swoim najniższym możliwym do osiągnięcia położeniu drzwi zostały otwarte z rozmachem. Wszedł przez nie mężczyzna wysoki, o długich, białych włosach i niezwykle przenikliwym spojrzeniu. 
- Shinya, co ty wyprawiasz? - spytał poważnym tonem. W ręce trzymał żelazną chochlę, co świadczyło o tym, że właśnie opuścił kuchnię.
Kougami nie mogąc znaleźć żadnego sensownego wytłumaczenia sytuacji, w której się znajdował postanowił po prostu nie odpowiadać. Miał cichą nadzieję, że Makishima zrozumie jego położenie i oszczędzi go dzisiaj. Próbował mu to przekazać poprzez kontakt wzrokowy. Jego życzenie spotkało się z odmową gdyż na ustach drugiego mężczyzny pojawił się dość mu znany, sadystyczny uśmiech. 
Shougo podszedł do niego i przyłożył swoją dłoń do jego czoła, jakby sprawdzał jego temperaturę.
- Dobrze się czujesz? - spytał byłego egzekutora ewidentnie sobie z niego żartując. 
- Oczywiście. - Odpowiedział odtrącając jego rękę.
- Czy, aby na pewno? Jesteś cały czerwony. - Powiedział z udawaną czułością.
- Tak na pewno! - Prawie wykrzyczał.
- To dobrze. - Barwa głosu Makishimy zmieniła się diametralnie. W mgnieniu oka zamienił się w pałającego żądzą mordu demona. - Zanim skończę gotować, ta plama na kanapie ma zniknąć, rozumiemy się? - Spytał wymachując groźnie chochlą przed głową byłego egzekutora. Gdy albinos upewnił się, że jego przekaz dotarł do współlokatora powrócił do kuchni pozostawiając Kougamiego samego w łazience.

Po obiedzie jak zwykle siedli razem by pooglądać telewizje, w której i tak niczego ciekawego nie puszczali. Wszystko, co mogło zostać przeczytane, już zostało przeczytane, więc w gruncie rzeczy obydwoje nie mieli za bardzo co robić. 
- Shinya, daj mi swojego laptopa. - Zażądał Makishima. Właściciel sprzętu posłał albinosowi pełne podejrzenia i nieufności spojrzenie.
- Znów chcesz spróbować włamać się do biura? - Spytał.
- Tylko tam są ciekawe rzeczy. - Odpowiedział tak jak zazwyczaj, gdy prowadzili rozmowę tego typu.
- Nie.
- No to daj mi w coś pograć. - Próbował dalej albinos.
- Nie. 
- A to dlaczego? - Udał zdziwienie.
- Bo będziesz próbował włamać się do biura. - Wyjaśnił.
- Co prawda, to prawda. - Przyznał mu rację Makishima.
Kougami westchnął ze zmęczenia, ta rozmowa naprawdę grała mu na nerwach, a ten psychopata doskonale o tym wiedział i to wykorzystywał.
- No to chodźmy na spacer. - Zaproponował Shougo.
 - Nie. - Nie zgodził się po raz kolejny Kougami.
- A to dlaczego? - Spytał zawiedziony.
- Bo jak ktoś nas rozpozna, to będziemy skończeni. - Odpowiedział były egzekutor.
- Z twoim współczynnikiem przestępczości to na pewno tak będzie. - Przyznał mu rację.
- Skoro dobrze sobie z tego zdajesz sprawę, to czemu w ogóle zadajesz takie głupie pytania!? - Zdenerwował się Shinya. Mahishima natomiast spoglądał na rozmówcę z rozbawieniem. Po prostu uwielbiał doprowadzać Kougamiego do białej gorączki.
- Shinya, wróćmy z powrotem. - Powiedział, tym razem już na poważnie. Drugi mężczyzna zdziwił się, gdy to usłyszał. Sam wiele razy myślał nad powrotem, jednak było to zbyt niebezpiecznie, a poza tym Shougo z pewnością myślał o ponownym rozpętaniu chaosu. 
Brunet sam nie wiedział, co powinien zrobić. Nie mogli wiecznie się ukrywać, w końcu ktoś wpadnie na ich ślad. O opuszczeniu Japonii też mogli zapomnieć. W najgorszym wypadku zostaną z powrotem wplątani w jakąś dużą awanturę, ale na to właśnie liczył Makishima.
Kougami sam nie widział co zrobi w sytuacji, gdy przyjdzie mu ponownie stanąć naprzeciw swoich dawnych kolegów z biura. Da się zabić, czy będzie walczyć? Shougo natomiast sprawiał wrażenie, jakby wszystko miał już dokładnie zaplanowane, tylko czekał na odpowiedni moment aby wprowadzić swój plan w życie. 
Gdyby go wtedy zabił, jego życie byłoby o wiele prostsze, pomyślał Kougami. Jednak skoro wtedy tego nie zrobił, to czy teraz byłby wstanie?
Makishima siedział tuż obok przeskakując z kanału na kanał, prawdopodobnie nie zdając sobie sprawy, że jego sąsiad właśnie rozważa popełnienie morderstwa. Z drugiej strony Shougo mógł być świadom wszystkich myśli Shinyi.Wtedy mogłoby to oznaczać, że doskonale wie, że były egzekutor nie zabije go. W takim razie co go tutaj trzymało? Przez cały ten czas miał wiele okazji aby pozbyć się Kougamiego, których nie wykorzystał. Jaki ma cel w siedzeniu tutaj bezczynnie? Tego bryły egzekutor nie był w stanie zrozumieć.